sobota, 15 czerwca 2013

A Light in the Silence, a Voice in the Dark by cayce_morris

tytuł: A Light in the Silence, a Voice in the Dark.
autor: cayce_morris
długość: długie, piszą, że 77k, nie mam pojęcia jak to przeliczyć. Ale z tych dłuższych.
Ostrzeżenia: można spojrzeć zanim się weźmie za lekturę, nic specjalnego w moim osobistym ratingu. Dużo seksu, Harry kończy 18 lat.

Bardzo żałuję, że pierwszym skomentowanym przeze mnie opowiadaniem cayce będzie właśnie A Light.  Morris jest bowiem moim niedawnym odkryciem wśród anglojęzycznych autorek. Bardzo podobały mi się inne jej opowiadania, nawet jeśli momentami stawały się nadmiernie słodkie czy romantyczne. A Light nie przypadło mi do gustu wcale i z trudem rozpoznawałam w nim autorkę, która zawarła tak wiele magii w Coffeehouse Jazz czy tak pięknie opisała Pottera w What You Don't Know.

Light składa się z początku i zakończenia, pomiędzy jest tylko seks. Niestety cayce to nie Cybele, żeby o tym seksie chętnie i bez końca można było czytać. Piękne w Coffehouse było szaleństwo, którego podłożem była erotyka, choć pewno znacznie więcej niż ona (i w tym też tkwi siła tego opowiadania). W Light nie znalazłam nic, żadnej przyczyny, sensu, czy choćby formy, która usprawiedliwiłaby obecność kolejnych opisów. Nie budują one opowieści, są tylko zlepkiem fantazji.

Postaci przedstawione są trochę karykaturalnie, szczególnie w odniesieniu do poprzednich opowiadań. Potter, tak kruchy i delikatny, ale też wyjątkowo niezależny z Coffeehouse - tutaj staje się przewrażliwionym, płaczliwym i często bezmyślnym chłopakiem, po którym w ogóle nie widać bagażu doświadczeń. Snape niewiarygodny w uczuciach, zbyt miękki, ograbiony z charakteru i bólu. I choć momentami cayce próbuje zwrócić mu jego kanoniczny rys, to niestety - robi to niezdarnie i nieskutecznie.

Cayce nie jest pisarką akcji, raczej emocji i relacji, więc i w Light nie znajdziecie nagłych, nieprzewidzianych rozwiązań. Jednak kiedy nie włoży w swojej opowiadanie nic zamiast tego - tekst pozostanie pustą skorupką, poprawnym opisem, który raczej nudzi i zostawia niesmak jeśli chodzi o przedstawienie postaci. Kanonu nie ma, przynajmniej tego kanonu, który ja znam i widzę.

A jednak, mimo całego marudzenia, opowiadanie skończyłam i zdobyłam się na to, by poświęcić mu kilka akapitów. Cayce to doświadczona autorka i dorosła kobieta (ponad 50tkę ma chyba, z tego co czytałam) - i to powoduje, że opowiadanie mimo wszystko trzyma jakiś tam poziom.

Jeśli ktoś potrzebuje romantycznych historii okraszonych dużą ilością scen (ładnych, bez kinków, brutalności itp) - polecam. Jednak dużo bardziej pozostałe jej opowiadania, może będzie okazja i o nich napisać. 

Cayce, czekam na kolejne opowiadanie!

 

  


niedziela, 9 czerwca 2013

With Eyes Wide Open - suitesamba

Tytuł: With Eyes Wide Open
Autor: suitesamba
Ilość słów: ~70 tys
Ostrzeżenia: jak dla mnie - żadnych, dla tych wrażliwszych: voyeryzm

Ech, już zapomniałam jak to jest wciągnąć się w opowiadanie, szczególnie dłuższe. Dzięki najnowszemu odkryciu - Tumblr/snarry znalazłam wiele opowiadań, o których istnieniu wcześniej nie słyszałam. With Eyes Wide Open czytałam prawie bez przerwy, spędziłam pół leniwej niedzieli z readerem w ręku skutecznie odganiając sen.

Jakkolwiek wciągnęło mnie prawie bez reszty wiem, że niekoniecznie świadczy to o jakości fika, po prostu tęskniłam za takim tekstem i już. Jest spokojne, przewidywalne, oparte na kliszy starszej niż sam fandom (wymuszone małżeństwo), wszystko idzie tak, jak powinno. Snape jest wyjątkowo łagodny, nawet jak dla mnie (która wolę tę jego łagodniejszą wersję), pod koniec robi się trochę zbyt tęczowo, więc ostatnie akapity tylko przeleciałam wzrokiem.

Mimo wszystko mam jednak poczucie porządnie napisanego opowiadania - z przemyślaną intrygą, ładnie nakreślonymi postaciami, naturalnymi dialogami. Żeby zachęcić (albo zniechęcić) powiem tylko, że małżeństwo inicjuje Narcyza Malfoy, która chce odciągnąć Snape'a od męża... i syna. Żaden poboczny pairing jednak nie wchodzi w grę, proszę się nie obawiać.

Na wolną niedzielę - i gdy nic innego nie ma pod ręką - polecam.